Idealny do popcornu i przeglądania telefonu, tak żeby sobie co kilka minut z ciekawości zerknąć na ekran. Całe szczęście ktoś postanowił w połowie filmu zakręcić denną fabułą ale tak bez przekonania i niestety bez większego sensu.
Niewiele zabrakło, żebym mógł z czystym sumieniem napisać, że ten film jest dobry. Wystarczyło napisać od nowa scenariusz i wymienić bohatera grającego młodego żołnierza. No i przenieść akcję z Ukrainy gdzieś do Afryki, żeby widzowie nie wzruszali ramionami kiedy dwóch czarnoskórych amerykańskich żołnierzy zrzuca mundury, żeby wtopić się w tłum.
Na plus na pewno można zaliczyć spory chyba budżet filmu i warstwę realizacyjną. Na uwagę zasługuje ziarno sceptycyzmu co do roli Stanów Zjednoczonych jako "światowego strażnika pokoju". No ale jednak, koniec końców, okazuje się, że może i popełniane są błędy ale przecież na błędach się uczymy i rozwijamy. Czyli ostatecznie propagitka tyle że nie podlana lukrem a w sosie słodko-kwaśnym. Daję, trochę na wyrost, 6/10 za plot twist w połowie bo lubię takie hocki klocki i nawet odłożyłem na jakiś czas komórkę i skupiłem uwagę na telewizorze.