Czyli albo film jest znakomity, albo beznadziejny, nie ma przeciętnych? Wierutne kłamstwo.
Dziwne, bo obejrzałem setki filmów i jeszcze nie trafiłem na ani jeden, który by pasował do jednego lub drugiego opisu.
Dla mnie oglądanie tego samego filmu więcej niż dwa razy to strata czasu, chyba że to powtórka po latach dla odświeżenia wspomnień i zaspokojenia nostalgii.
Tak, był bardzo dobry, ale nawet takich filmów nie oglądam po kilka(naście) razy. Wolę obejrzeć kolejnego westerna, choćby średniaka, niż wałkować w kółko jeden świetny film, licząc na to, że czymś mnie jeszcze zaskoczy.
Wiem, że chodzi o tekst z podziałem ludzi na tych, którzy mają broń, i tych, którzy kopią, ale jego parodia w wykonaniu autora tematu ani nie jest prawdziwa, ani zabawna. Stąd mój pierwszy komentarz.
''Dla mnie oglądanie tego samego filmu więcej niż dwa razy to strata czasu, chyba że to powtórka po latach dla odświeżenia wspomnień i zaspokojenia nostalgii.''
Są filmy do których powracamy często ,mają w sobie ten pierwiastek którego inne nie posiadają.Ty tu wypisujesz dyrdymały ze obejrzenie filmu po raz wtóry to strata czasu,a tu zonk nadchodzi.Abyś zrozumiał co mam na myśli ,nakreślę ci porównanie niewielkie.Mamy dania których nie przygotowujemy i nie jemy codziennie ale są thebesciackie,takie jak placek po cygańsku,gołąbki ,kurczak koronacyjny czy wiele innych.Z twoich postów wynika ze zjadłeś jedną potrawę która jest on the top ,i strata czasu dla ciebie jest jeszcze raz mniamnąć sobie coś co jest arcydziełem kuchni. A wolisz zjeść średniaka wiec idź do Maca albo Kfc ,a jak będzie kolejka to walnij sobie coś ze śmietnika za tymi super foodami,na pewno doznasz nowych zaskoczeń bez nostalgii.
Oj cebulaczku, przyrównujesz jedzenie, codzienną czynność życiową, do oglądania filmów, czyli czegoś, bez czego można żyć… i robiono to przez dziesiątki tysięcy lat. Więc nie dziw się, że taki absurdy, jakie wypisujesz, stwarzają pozory logiki – pomimo że są w rzeczy samej iście kretyńskie.
Różnica między tymi sprawami polega na tym, że jeść trzeba codziennie po kilka razy, więc choćby nie wiem, jak się nie chciało, to wcześniej czy później zje się potrawę, którą jadło się już wcześniej. I to nie raz, nie dwa, ale wiele razy. Wliczając w to też różne egzotyczne pyszności. Natomiast oglądać filmów dla podtrzymania się przy życiu nie trzeba, a już na pewno nie codziennie, a już tym bardziej kilka razy dziennie. Tak więc wsadź sobie w rectum swoją pseudoanalogię.
Podtrzymuję to, co wtedy napisałem. Może nie popadnę w skrajność i nie napiszę, że ludzie oglądający w ciągu roku ten sam film po kilka czy kilkanaście razy to kretyni… ale na pewno są to dla mnie dziwacy i ludzie cierpiący na nadmiar wolnego czasu. Dziesiątki tysięcy filmów dostępnych w zasięgu ręki, z czego tysiące są co najmniej warte obejrzenia, a oni wałkują w kółko te same.
Tak, zdecydowanie wolę poszerzyć horyzonty i doświadczenia kinematograficzne, choćby nieznacznie, oglądając kilka nowych średniaków, niż zgrywać pseudokonesera z „wysublimowanym gustem”, który wmawia sobie i innym, że jara go oglądanie czegoś, co zna już praktycznie na pamięć.
Oj buraczku,nie zrozumiałeś chyba do końca tego co napisałem wyżej. Porównanie do jedzenia jest jak najbardziej adekwatne. Są filmy ,które oglądając po raz wtóry nie nudzą , dają nam pewna dozę doznań których nie użyczymy w "średniakach:"Dlatego się do nich wraca, Nie twierdze ze obejrzenie filmu po raz setny w ciągu roku to normalne, Mój poprzedni post był odpowiedzią na twoje stwierdzenie ze:"oglądanie tego samego filmu więcej niż dwa razy to strata czasu". Jestem pewien ze 90 procent ludzi na tym forum popiera moje zdanie,(dziesięć procent zostawiłem dla trolli oraz dla ciebie ,ponieważ jesteś Ewenementem).
Dodam ze moje wypowiedzi nie tyczą się teorii która jest w temacie.Chodziło mi tylko o twój pierwszy post.
Chyba przegięłem z tym śmietnikiem w moim pierwszym poście ,więc niech idzie w zapomnienie.
to porównanie do żarcia jest z dupy i pogódź się z tym. Myślę, że lepszym porównaniem jest wycieczka do Egiptu. Byl ktoś w Egipcie ale zamiast odwiedzac nowe miejsca których są tysiące to ciągle i ciągle wraca do tego samego Egiptu, na dodatek tej samej świątyni. Wie dokladnie co tam jest ale i tak tam idzie i wraca bo lubi.
A i mnie popiera nawet nie 90% a 99% użytkowników. 1% to żydzi, masoni i cykliści oraz takie ewenementy jak ty.
"To porównanie do żarcia jest z dupy i pogódź się z tym". Pogodziłem się z tym.Jestem masonem.
"Dla mnie oglądanie tego samego filmu więcej niż dwa razy to strata czasu, chyba że to powtórka po latach dla odświeżenia wspomnień i zaspokojenia nostalgii''.
Zaskakujące stwierdzenie. A czy np. ulubionych piosenek i płyt też słuchasz tylko jeden raz?
"Po raz setny" w tytule to oczywista przesada, ale bardzo wiele osób oglądało ulubione filmy po kilka czy kilkanaście razy, bo mają fajne aktorstwo, muzykę, zdjęcia, fajną historię. Są przyjemne, a ludzie lubią czuć się przyjemnie. Tak samo jest z książkami, grami czy słuchaniem muzyki właśnie.
Ja tam widziałem filmy absolutnie mi obojętne, więc ta teoria się chyba u mnie nie sprawdza :D
ZelgO w żartobliwy sposób zażartował używając oczywistego motywu z filmu, a ludzie jak zwykle... Ehh, szkoda gadać.