Niezwykły film, w którym nie pada ani jedno słowo. Bohaterowie, czteroosobowa rodzina, żyją na małej wysepce pozbawionej słodkiej wody. Aby uprawiać skromne pole, codziennie muszą dowozić wodę łodzią z pobliskiego lądu. Życie całej rodziny podporządkowane jest beznamiętnej pracy, co podkreśla brak dialogów- w ich egzystencji słowa nie są do niczego potrzebne. Nawet nieszczęście nie jest w stanie wyrwać ich z rutyny, a odruch buntu jest krótkotrwały...
Tak się zastanawiam, czy ten film nie jest przypadkiem wyznacznikiem tzw. nuberu bagu (nowej fali) w kinie japońskim lat 60-tych? I czy kolejne (późniejsze) filmy Shindo nie są również zaliczane do tego nurtu?
Poza tym ten motyw - obsesyjnie chodzi mi po głowie. Zastanawiam się skąd mogę go znać i w końcu odkryłem, że...
Tak prostych, tak naturalnych, tak oczywistych filmów powinno w dziejach kinematografii powstać przynajmniej kilka. Tymczasem "Naga wyspa" jest jedyna w swoim rodzaju. Nie znam drugiego filmu, w którym brak słów byłby tak naturalny, powolny rytm tak odpowiedni, a całość tak szlachetnie prosta. Jest w tym obrazie...
Metafizyczna opowieść o zwyczajnym życiu mieszkańców niewielkiej wysepki, których życie sprowadza się do beznamiętnej i katorżniczej pracy, nie potrzebowała słów ? więcej mówiły gesty i monotonia powtarzających się sytuacji.
Japońska muzyka, krajobrazy,,, wszystko tak inne od tego co znamy.
Najbardziej zaskoczyla...
Nie wiem, czy w tej chwili mozna ten film gdziekolwiek zobaczyć, prawdopodobnie tylko na jakichś przeglądach w DKF-ach. Ja właśnie w ten sposób zobaczyłam go kilka lat temu. I polecam tym, dla których w filmie akcja nie jest najważniejsza. W "Nagiej wyspie" dzieje się niewiele. Za to relacje miedzy ludźmi pokazane są w...
więcej